Na torach pomiędzy Szczecinem a Przemyślem odbył się niespodziewany poród. Czwartkowy poranek przyniósł niezwykłe wydarzenie dla podróżującej ukraińskiej obywatelki, która podróżowała do Przemyśla wraz z dwoma małymi dziećmi. Wszystko wskazywało na to, że narodziny jej trzeciego dziecka będą mieć miejsce w Ukrainie, w otoczeniu rodzinnym. Jednakże los postanowił inaczej. Poród niespodziewanie zaczął się o 4.00 nad ranem, zaledwie chwilę przed dojazdem do Gliwic.
Reakcja pracowników pociągu była natychmiastowa – po informacji o rozpoczęciu porodu, bezzwłocznie skontaktowali się telefonicznie z numerem alarmowym. W momencie, gdy pociąg zatrzymał się na gliwickim peronie, czekała tam już karetka pogotowia. Ale to nie była jedyna pomoc potrzebna w tej nietypowej sytuacji.
Po przyjeździe do szpitala, młoda matka wyznaje, że w Polsce nie ma żadnych bliskich czy znajomych, którzy mogliby zaopiekować się jej dwiema córkami. Szpitalne procedury nie pozwalają dzieciom pozostać z mamą. W obliczu tej sytuacji, odpowiedzialność za znalezienie bezpiecznego schronienia dla małych dziewczynek spada na barki oficera dyżurnego miasta. Rozpoczęły się nocne poszukiwania. Jak na szczęście, jedna z rodzin w Gliwicach, które prowadzą pogotowie rodzicielskie, miała dostępne miejsce i zgodziła się na przyjęcie małych podróżnych. Policjanci dostosowali radiowóz do potrzeb dzieci, zamontowali foteliki, a następnie zawieźli je do nowego, tymczasowego miejsca pobytu. Tam poczekają na powrót swojej mamy ze szpitala.