Mecz 5. kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Piastem Gliwice a Śląskiem Wrocław obfitował w piękne bramki. O ile początek spotkania w Gliwicach nie rozpieszczał kibiców, o tyle kolejne pół godziny było już bardzo emocjonujące.
Bezbarwna pierwsza połowa
Początek spotkania zarówno dla gospodarzy, jak i dla gości był kompletnie bez znaczenia. Zresztą cała pierwsza połowa tego spotkania jest w zasadzie do zapomnienia. Na murawie nie oglądaliśmy ani zbyt dużej walki, dynamiki akcji, a o sytuacjach podbramkowych nie wspominając. Nieco gorącej zrobiło się jedynie w momencie, gdy przed dobrą szansą stanął Tiago Alves, jednak ostatecznie nie trafił w piłkę w dogodnej okazji w polu karnym rywala.
Piękne bramki w drugiej połowie
Druga część gry rozpoczęła się podobnie jak pierwsza połowa. Trenerzy jednak postanowili powoli wpuszczać na plac gry zmienników. I tak też na murawie zameldował się m.in. Damian Kądzior, który szybko zaznaczył swoją obecność. Zaliczył on asystę przy bramce Kristophera Vidy, który zdobył gola po pięknej akcji całego zespołu.
Była 66. minuta spotkania, gdy Piast Gliwice objął prowadzenie. Goście z Wrocławia nie złożyli oczywiście broni i do samego końca starali się poszukać swoich okazji na wyrównanie stanu gry. Oczywiście nie była to szaleńcza pogoń i nawał na bramkę rywala. Dość powiedzieć, że w całym spotkaniu gra Śląska była raczej mało pociągająca. Ekipa z Gliwic pod wieloma względami zaprezentowała się zdecydowanie lepiej.
Szalona końcówka meczu w Gliwicach
Jednak piłka nożna jest nieobliczalna i czasami jedna akcja potrafi diametralnie odmienić losy spotkania. I tak też się stało w samej końcówce meczu. Gospodarze zapewne myśleli już, że w tym spotkaniu zgarną ważne 3 punkty. Jednak nic bardziej mylnego, ponieważ w doliczonym czasie gry, a dokładniej w 94. minucie spotkania pięknym strzałem z pola karnego popisał się Fabian Piasecki. Rezerwowy w ekipie Śląska świetnie przyjął piłkę, a następnie uderzeniem przewrotką zaskoczył bramkarza, jak i całą defensywę zespołu z Wrocławia.
W ten sposób ekipa prowadzona Jacka Magierę może mówić o sporym szczęściu, ponieważ taka bramka i to w takim momencie spotkania nie zdarza się zbyt często. Z kolei zespół prowadzony przez Waldemara Fornalika na pewno może czuć rozgoryczenie po tym spotkaniu. Pomimo tego, że Piast w tym spotkaniu był lepszy i prawie do samego końca prowadził w tym meczu, to jednak ostatecznie obie drużyny musiały podzielić się punktami. Z tego wyniku na pewno o wiele bardziej zadowolona jest ekipa przyjezdnych, niż miejscowych.